niedziela, 12 maja 2013

Nie ma świecie takiego chuja, żeby się na niego większy chuj nie znalazł.

Nawet nie przeproszę, że nie pisałem tyle czasu, bo mówiąc brutalnie - ten blog ma służyć mi.

Albo ja się starzeję (co w sumie jakoś tam jest prawdopodobne), ale po prostu staję się na nowo człowiekiem, a człowiek ze swej natury jest ciotowaty. Tak czy siak nie działa to, jak pokazuje doświadczenie, na moją korzyść, a nawet wręcz przeciwnie - mam wpierdol.
O ile oczywistym jest i wszystkim wiadome, że żeby złamać kobietę wystarczy trochę przycisnąć, to niby trudniej jest faceta złamać. A w sumie jeśli facetowi zależy na tej kobiecie, to już jest przesrane po całości...
No i o to jest sobie pewien chomik... Niby życie ładnie się układa, niby wszystko jest cacy, ale jednak chuj. Pewnie problematyczne jest w moim wypadku używanie mózgu, natłok myśli i kupa innego gówna. Ale w sumie to właśnie rozum mnie ostrzegał przed większością nadchodzących problemów i nawet jeśli byłem zbyt głupi, żeby ich uniknąć, dzięki niemu je rozwiązywałem.
Ja rozumiem żarty, żarciki, HE HE
-masz małego ptaka.
- a tobie cycki wiszą.
i innego takie ścierwa. Ale jak przynoszę jej rano kawę do łazienki jak tam pudruje nosek, futro na głowie prostuje i inne takie pierdaty, na których oczywiście się nie znam, to z łaski swojej mogłaby nie drzeć mordy przy wszystkich znajomych, bo to trochę upodla faceta, że nie może zobaczyć kobiety, z którą się spotyka i której jest kochankiem nago. Jeszcze kumam, jakby wszedł jak do kina z popcornem i oglądał show. Ale do chuja pana, ja po prostu wszedłem z jebaną kawą, bo kurwa chciałem być miły i nawet się nie obejrzałem na nią pod prysznicem. Ale co wpierdol dostałem to moje :]

W sumie trzeba ten temat pobadać, bo to jednak kopalnia złota. Łamanie ludzi jest, jak się wydaje, dosyć prostackie, więc odrobina pracy i będzie można to przenieść na wyższy poziom. Zakończę tak poetycko fajnym cytatem, a co!
"Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny."



















































niedziela, 14 kwietnia 2013

Mailowa znajomość

Może jakiś taki przysrany się robię ostatnio. Odpuściłem pisanie, bo nie miałem czasu się wyspać i wysrać w spokoju, to odrobię.

Hitem cytatów z ostatnich dni jest cytat pewnej tępej dzidy "jestem mondra, wiem o tym i wiem, że mam rację i nikt mi nie powie, że jest inaczej". No i jedyne co mnie zastanawia, to czy pójście siedzieć za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem nie przyniesie więcej korzyści społeczeństwu.

W każdym razie, poza takimi ewenementem jest spokój. Czasem jak mi się nudzi odpalę w tle czat.wp i jakoś zawsze jakaś napisze. 95% to głupie szmaty albo zwyczajne dziwki, ale jednak napisała taka Monika. Mejle lecą już 4 dzień i jest całkiem przyjemnie. Znając co prawda moje szczęście, okaże się grubym paszczkiem, ale jakby się okazało, że chociaż nie jest brzydka i cholernie gruba to by było miodzio...

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Ciśnienie to chyba jednak nie to?

No kurwa. Czwarty dzień z rzędu a ja za pracę się wziąć nie mogę. Robota harda dopiero na czwartek, więc istnieje szansa, że coś się wróci, tym bardziej, że coś tam już jest zrobione. Inna sprawa, że dzisiaj nawet się troszkę wziąłem za pracę, więc to może jakieś światełko w tunelu.

Jednak kotki na wydziale to urocze stworzenia. Niech się takie jedno odezwie i będzie zajebiście.

sobota, 6 kwietnia 2013

Ciśnienie

Ogółem wczoraj byłem zmęczony jak szmata, to nic nie pisałem, dzisiaj jest z resztą tak samo. Zauważyłem prosty związek między ciśnieniem powietrza a moim samopoczuciem. Przy niskim ciśnieniu zawsze czuje się jak gówno i nic mi się nie chce. Na szczęście jutro w wieczornych godzinach odżyję i wszystko ładnie będzie w normie :]

Jeszcze Panna Papuga dzisiaj wpada na naukę probabilistyki, także będzie zabawnie. Jutro pewnie coś naskrobię, bo będzie o czym pierdolić no i wraca mi chęć do życia .

czwartek, 4 kwietnia 2013

Drobna zmiana

Drogi dzienniczku. Prawie Cie dzisiaj olałem, ale myślę, że fakt iż byłem dojebany jak szmata po 10 godzinach na uczelni może to tłumaczyć. W zasadzie po 8 godzinach pracy mózg się wyłącza samoczynnie. Po kolejnych dwóch, czyli w sumie 10 godzinach to już chyba umiera. Ale chuj, jakiś geniusz ułożył plan z zajęciami od 7,30 do 18, gdzie przez 10,5 godziny trzeba utrzymywać koncentrację. Szkoda, że na koniec jeszcze poleciały laborki z przedmiotu, który jest niczego sobie.

W sumie to poza takimi pierdatami to czas najwyższy wcielać dalej rolę takiego śmiesznego bloga, jako gówna gdzie mogę na wszystkich powrzucać. Jednak mimo wszystko jest jakaś szansa, że ktoś się do tego dokopie, więc znajomych warto nazywać ciut inaczej. Konsekwentne nazywanie ich tak samo nie zmieni odbioru historii, a za to uniknie używania imion i nazwisk. Jakież to genialne, chyba sobie zwalę, taki ze mnie geniusz.
Ciekawą osobą jest Siergiej. Siergiej dawno temu był osobą, która ogarniała jak ja pierdolę. Dzisiaj, kiedy ja włożyłem w temat trochę pracy, okazał się nie tylko przeciętniakiem, ale w sumie to jest leszczem. I tak oto piszemy appsa we dwóch. W sumie ciekawe słowo. Polski odpowiednik - aplikacja, jest co najmniej słabe. Bo apps to takie złożone coś, co niekoniecznie składa się z jednego programu. Taki system, ale system brzmi za mądrze.
Siergiej klepie serwer, ja klienta. On musi napisać serwer, żebym ja mógł klepać klienta. W sumie klienta kawałek, który napisałem, zdążyłem zorganizować tak, żeby naklepanie całości zajęło mi parę godzin. On niestety się opierdala. Póki co gówno jest. No i rzucam propozycję, może się spikniemy w piątek, na co Siergiej, że śmiga do swojej dupy Swietłany (ta wiem, słabe mam te imiona. W przyszłości się może postaram, o ile mi się będzie chciało) na rypanie.
Nie to, żebym się dziwił, że dwójka ludzi, prawie dorosłych, będąc w związku dłuższy czas lubiła się pierdolić, ale patrząc po aferach, które między nimi się dzieją, nie sposób nie odnieść wrażenia, że on ma ją do pierdolenia, a ona ma go za szofera. A to już mnie mocniej dziwi, w końcu co za problem znaleźć sobie kogoś innego? Do Swietłany to ja tam się nie odnoszę, ale Siergiej... mało to lasek chętnych? I pewnie mniejszym kosztem. W końcu bycie na każde zawołanie panikującej laski, która studiuje kierunek, na którego skończenie praktycznie nie ma szans, a jeśli nawet skończy to i tak pracy nie dostanie, jest mimo wszystko słabą opcją. Albo też z innej strony, są lepsze strony. Jak to pisze Stanisław Lem, to że myślimy, że nie dokonujemy wyboru, bo widzimy tylko jedną drogę, nie oznacza, że innych dróg nie ma. W sumie, żeby być szczerym, w takim wypadku też dokonujemy wyboru.
Podsumowując przejebane.
















środa, 3 kwietnia 2013

Sukces godny nobla

Mówiąc krótko w końcu coś wyszło zgodnie z planem. Nie to, żeby nic się nie udawało, po prostu teraz coś zadziałało tak jak powinno od początku do końca. Nowy pokój, wyrzucenie pierdół, odrobina medytacji, drogi pamiętniczek i na prawdę lżej się żyje... teraz tylko trzeba się zastanowić... co zrobić z nadmiarem energii i na co go spożytkować, żeby to miało sens i trzymało się kupy.
Pomysł na operację chaos... dopracuje pomysł, przemyślę konsekwencję i przy pomyślnym bilansie opiszę wszyściutko. Ot tak, dla potomnych.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Plecakowy problem ciąg dalszy

Zakończyłem właśnie przenosiny do nowego pokoju, wstawione meble, wstawione drzwi, opróżnione szuflady, porządek etc.
Nowy pokój jest mniejszy, treściwy i przede wszystkim praktyczny. Łóżko, stolik przy biurku z lampką, komoda z ciuchami i książkami, biurko z papierami. Puste kartki, kable, pendrajwy i inny sprzęt komputerowy, standardowo prezerwatywy, w końcu nie wiadomo kiedy się przydadzą... w sumie tyle.
I najpiękniejsze w tym wszystkim. Wszelkie pierdoły wiążące mnie z przeszłością, gdzie jeden dotyk wystarczył, żeby przypomnieć sobie całą historię, poczuć jeszcze raz te same emocje... wszystko w pizdu. O ile lżej jest myśleć pozbywając się tego wszystkiego.
Muszę jednak stwierdzić, że ludzka psychika to głupie gówno. Wyrzucasz rzeczy, które wiążą Cie z przeszłością, a nagle uciekają te wszystkie wspomnienia. Teraz biorę się do pracy z pustym umysłem, tylko ja i zadanie do zrobienia, żadnych przemyśleń o przeszłości. Tylko to co tu i teraz i to co będzie. Błogi spokój...